piątek, 5 lipca 2013

saldo

w tym tygodniu poszło 22 tysiące.
pomocy...nie zniosę tego dłużej...

tak właśnie jest...

Muszę się wyżalić. Anonimowo. Nieważne nawet czy ktoś to przeczyta.
Muszę spróbować wyrzucić z siebie całązłość, żal.
Smutno mi.
Jestem bezradna. Kompletnie.
To juz trwa dwa lata.

Wczoraj rano pojechałam do banku. 8:30.
Centrum miasta. Widzę Jego samochód. Dzwonię - nie odbiera.
Sytuacja jasna jak słońce.
Zapalam pierwszego papierosa i czekam.
Drugi, trzeci, piąty.
Ooooooo jest. Nie widzi mnie. Biegnie do samochodu, otwiera bagażnik, wyciąga teczkę, kasę.
Nagle z tyłu ja: cześć! czemu nie w pracy?
On: zaczyna płakać-zarabiam.
Zarabia się pracując.
Mam długi, dwie maszyny dają, zaraz odrobię.
Ile już puściłeś?
4000 czy 5000 - nie wiem.
Musisz się leczyć. Tyle razy już mi obiecywałeś!
To był ostatni raz.
Który ostatni?